„A myślałam, że będę cały czas płakać” – tak zakończyła spotkanie jedna z moich klientek.
Na terapii oprócz łez może też pojawić się ŚMIECH. Zdarza się, że przez znaczną cześć spotkania śmiejemy się.
Śmiech może być:
radosny, złośliwy, okrutny, nerwowy, wisielczy, ponury, ignoranta, unikowy, usprawiedliwiający, przez łzy, satyryczny, sarkastyczny, gorzki.
Śmiech jest świetną formą rozładownia napięcia skumulowanego w ciele.
Bacznym okiem obserwuję jak osoba się śmieje – czy śmieje się całe ciało czy tylko może usta, tylko twarz lub inna część. Czy to jest pełen śmiech, taki z przepony czy może jest wsysany do środka. A może to tylko chichot lub lekki grymas.
Mówię o tym, co widzę tak, aby klient sam miał możliwość zaobserwowania jak się zachowuje jego ciało. Gdy widzę napięcie, zatrzymanie, znieruchomienie pomagam mu je rozładowywać i uwalniać.
Warto podkreślić, że częścią procesu jest edukacja klienta tak, aby sam, gdy nie ma dostępu do terapeuty umiał sobie pomóc.
Zdarza się, że pod śmiechem kryją się łzy – wtedy klient może uwalniać te łzy jak i historię, która pod nimi leży.